Ewa – SLS

Zawsze marzyłam o pracy w Skandynawii. W momencie kiedy syn wyjechał na studia pomyślałam, że to dobry czas aby zacząć spełniać swoje marzenia. W domu zostawiłam męża i ukochanego psa. Co dzień rozmawiamy przez Skype.

Naukę połączyć z pracą pielęgniarki nie było łatwe, szczególnie dlatego że pracowałam w Polsce na kontrakcie i miałam dużo godzin do wypracowania. Jednak nauka w SLS była przyjemna i nauczyciel był bardzo przychylny. Nie było problemu, gdy miałam dyżur, nauczyciel nagrywał lekcję i przesyłał nagranie. Mogłam w spokoju obejrzeć i zrobić zadane zadania. Ponadto zawsze na następnych zajęciach mogłam poprosić o wyjaśnienie kwestii dla mnie nie zrozumiałych. Dzięki wspaniałej nauczycielce zajęcia były ciekawe i dużo nas uczyły. Nauczycielka była wymagająca ale jeśli trzeba było coś powtórzyć nie było z tym problemu.

Nauka szła dobrze. Najtrudniejsze były momenty tuż przed egzaminami na poszczególnych poziomach. Wtedy na myśli było „czy sobie poradzę”. Czy dobrze opanowałam daną partię materiału, czy egzamin nie będzie dla mnie za trudny. Jaką radość odczuwałyśmy po każdym etapie, można sobie wyobrazić.

Po skończeniu kursów okazało się że samoloty nie latają, ponieważ prawie w całym świecie była ogłoszona pandemia. Ale przyszła zaraz informacja, że od połowy czerwca ruch lotniczy zostanie wznowiony i Polska otworzy granice. Była to dobra wiadomość dla nas czekających na wylot z kraju, gdyż w większości każda z nas już nie pracowała w kraju ojczystym, a firma miała dla nas już przygotowane projekty. I w końcu nadszedł dzień kiedy mogłyśmy zobaczyć Norwegię na żywo.

Pracę zaczęłam od 10 dniowej kwarantanny. Było to długie 10 dni, które spędziłam w mieszkaniu. Czas wykorzystałam na rejestrację internetową w urzędach. Po kwarantannie poszłam do pracy. Moje miejsce pracy to Bodø Kommune w miejscowości Misvær, jakieś 60 km od Bodo. Pierwsze cztery tygodnie pracowałam w sykehjem – odpowiednik naszego domu opieki. Czas zleciał szybko. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Mieszkańcy byli życzliwi, współpracownicy bardzo pomocni. Praca jak praca, oparta na procedurach tak jak w kraju. Po czterech tygodniach przeszłam do pracy w hjemmetjeneste – usługach domowych. Jest to praca polegająca na pracy z osobami starszymi w ich miejscu zamieszkania. Okręg który nasze biuro obsługuje to jakieś kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych.

Norwegowie są bardzo przyjaznym narodem. Są pomocni, starają się wyjaśniać to co jest niezrozumiałe dla nas. Podstawa to zadawanie pytań. Aby nam pomóc muszą przecież wiedzieć co jest dla nas niezrozumiałe. Jeśli chodzi o pacjentów domu opieki to jak wszędzie najważniejsze jest zaspokajanie ich potrzeb. Pacjenci są mili, pytają skąd jesteś, jak długo jesteś w Norwegii, czy masz doświadczenie. Pytają też o Polskę, o życie w Polsce, wspominają znane im miasta w Polsce. Pytają również jak czuję się w Norwegii i czy planuję zostać tu dłużej.

Co się tyczy warunków życiowych, mogę stwierdzić, że są super. Osobiście mieszkam w hyttcie. Sama. Do pracy chodzę pieszo. Mam jakieś 15 minut. Do mojej dyspozycji mam hyttę z kuchnią, salonem , sypialnią i łazienką. Wyposażoną w mikrofalówkę, czajnik, pralkę, lodówkę. Z ciepłą wodą i ogrzewaniem. W sumie nie brakuje mi niczego.

Najbardziej mi się podoba w Norwegii ten spokój i możliwość poświęcenia pacjentowi takiej ilości czasu jaki potrzebuje. Nikt nie spieszy się, nie gna. Jest czas na rozmowę z pacjentem, na zaspokojenie jego potrzeb. Oczywiście czas po pracy, czyli zwiedzanie, spacery po pięknych okolicach, i ta życzliwość ludzi widoczna na każdym kroku.

Jednym z wyzwań po przybyciu na pracę jest język. Przede wszystkim język. Musisz dużo słuchać, mówić, czytać. Nie wszędzie mówią bokmål. Są dialekty, w które trzeba się wsłuchać, aby zrozumieć. No i praca zespołowa. Tu nie robisz nic sama. Obowiązuje zasada pomagania sobie. Pamiętaj zadawać dużo pytań. Dla mnie najbardziej stresujące były kontakty z bliskimi pacjentów. Bałam się czy dobrze im wyjaśniam co się działo. Czy dobrze rozumiem co ode mnie się oczekuje. Ale lęki te szybko minęły i z dnia na dzień stawałam się coraz bardziej pewna tego co robię i mówię.

Dla wszystkich kto rozważa i niemoże się zdecydować, poradziłabym przemyśleć swoją decyzję. Jeśli masz pewność to zacznij kurs językowy. Myśl pozytywnie. Każda lekcja przybliża cię do osiągnięcia celu. Dużo słuchaj w języku norweskim. Jak znasz język, jesteś wygrana. Praca pielęgniarki jest podobna do tej w Polsce. Fakt tu mają systemy informatyczne zintegrowane ale tego można się nauczyć. Tu nie pracuje się na czas. Optymalnie poświęcasz się podopiecznemu i wtedy odczuwasz satysfakcję gdy on jest zadowolony. Nie bój się wyzwań. Zobaczysz każdy dzień jest inny a dla osoby tu przybyłej lepszy od poprzedniego. Uwierz w siebie i spełniaj marzenia. Ja podjęłam zadanie i jestem zadowolona.

Pielęgniarka Ewa, Norwegia